30.06.2023
Rozwijanie klubu linuksowego przez zachęcanie do uczestnictwa.
Rozwijanie klubu linuksowego przez zachęcanie do uczestnictwa.
Kiedy dorastałem, mówiliśmy zawsze, że aby tworzyć najlepsze rzeczy, trzeba mieć coś do stracenia, czyli być zaangażowanym i uczestniczyć w procesie, a nie być tylko obserwatorem.
Ostatnio zaproponowałem, aby w szkole średniej niedaleko mnie uruchomić klub linuksowy (na bazie lpi.org/clubs). Ludzie, których znam w tej szkole, stwierdzili, że to doskonały pomysł.
Uruchomienie po zajęciach szkolnych klubu zajmującego się wolnym oprogramowaniem jest często dużo łatwiejsze niż próba włączenia FOSS do istniejącego programu szkoły. Nie trzeba zmieniać informacji o zajęciach czy martwić się certyfikatami szkoły. Nie trzeba też angażować rady szkoły, a rodzice mogą określić, czy ich dziecko ma uczestniczyć w takich zajęciach, czy nie. Zamiast spotkań w czasie godzin zajęć szkolnych (każda możliwość ograniczałaby uczestnictwo niektórych uczniów) można zorganizować klub po lekcjach, dzięki czemu będzie dostępny dla wszystkich.
Jednak ciągle się wahałem. Nie chciałem się angażować w cotygodniowe zajęcia, kiedy tylko ja miałbym o wszystko dbać.
Normalnie kluby organizowane są przez samych uczniów i mogą być nadzorowane przez mentora – nauczyciela lub rodzica jednego z uczniów. Organizację zajęć umożliwia dana instytucja (czy będzie to kościół, czy świecka szkoła) lub inna organizacja z zewnątrz (na przykład związek skautowski), w której lokalni działacze (na przykład harcmistrz) wywodzą się zwykle z grupy rodziców. Jednak to sami skauci mają prowadzić patrole i organizować wycieczki oraz spotkania – muszą się angażować.
Chciałem, żeby uczniowie sami prowadzili zajęcia, dzielili się na tych, którzy zajmują się organizacją, oraz takich, którzy pomagają innym w kwestiach technicznych, aby wszyscy szli do przodu. Przypływ podnosi wszystkie łodzie.
Duża część „trudnych” kwestii przy tworzeniu lokalnej grupy użytkowników Linuksa to sprawy takie jak odnalezienie miejsca do spotkań i ułożenie kalendarza, co jest dużo łatwiejsze w przypadku szkolnego klubu. Szkoła może dostarczyć miejsca i to w dodatku za darmo. Dni i godziny spotkań są wtedy łatwe do zaplanowania (ponieważ wpasowują się w rok szkolny) i kalendarz może być utworzony za pośrednictwem narzędzi wykorzystywanych w szkole (jej strona z kalendarzem, biuletyn).
Najtrudniejszą kwestią zwykle jest znalezienie tematów do dyskusji i ludzi, którzy by w nich uczestniczyli. Tu właśnie mentor może pomóc, zasugerować uczniom temat i przebieg dyskusji. Organizujący całość uczniowie mogą wtedy przydzielić priorytety tematom i wyszukać ludzi do prowadzenia dyskusji.
W działających klubach można wygłaszać prezentacje na dwóch poziomach. Pierwszy poziom, dla „świeżaków”, którzy nigdy nie korzystali z FOSS, i drugi dla bardziej doświadczonych uczniów, aby nie nudzili się w klubie. Aby wprowadzić to w życie, klub może się spotykać w nieparzyste tygodnie w gronie nowicjuszy, a w parzyste tygodnie odbywałyby się prezentacje dla zaawansowanych. Oczywiście, każdy poziom otwarty by był dla wszystkich uczniów, ale z założeniem, że zaczynający naukę mogą nie zrozumieć programowania w powłoce (początkowo), a zaawansowani mogą się trochę nudzić w czasie dyskusji o sposobach instalacji.
Jeśli szkoła znajdzie chętnych uczniów i nauczycieli, wtedy chętnie będę pełnił funkcję mentora w klubie. Czy to znaczy, że pojawię się na każdym spotkaniu? Nie. Jednak będę mógł zaproponować prelegentów, którzy mieszkają w okolicy, i mogliby porozmawiać z uczniami lub zasugerować filmy online, jakie można obejrzeć, czy książki do poczytania. Mogę też pomóc ułożyć program dla klubu, dzięki któremu przejdą od stanu braku wiedzy na temat FOSS do dobrego zapoznania się z FOSS i inżynierią komputerową.
Przewodniczyłem grupie GNHLUG (Greater New Hampshire Linux User Group) przez ponad 10 lat (1995–2005), dopóki podróże po świecie (ponad 100 państw, a większość odwiedziłem więcej niż dwa razy) sprawiły, że trudno mi było uczestniczyć w spotkaniach i mieć pewność, że przebiegają one odpowiednio.
Utworzyłem listę e-mailingową i raz do roku pytam potencjalnych uczestników, czego chcieliby się nauczyć. Umieściłem tematy na dwóch listach (dla początkujących i zaawansowanych) i poprosiłem kilka grup o głosowanie nad tym, czego chcieliby się dowiedzieć. Zebrałem 50 pozycji z każdej listy i wysłałem je ponownie, aby sprawdzić, kto będzie chciał omawiać każdy z tematów. Następnie zrobiłem listę 50 tematów dla początkujących i 50 dla zaawansowanych, dwa na każde spotkanie, oraz prelegentów, którzy będą obecni. Na bazie tych danych utworzyłem kalendarz.
Tak to kiedyś działało, przez 10 lat i znowu może działać.
Jon „maddog” Hall jest autorem, wykładowcą, informatykiem i jednym z pionierów Wolnego Oprogramowania. Od 1994 roku, kiedy po raz pierwszy spotkał Linusa Torvaldsa i ułatwił przeniesienie jądra na systemy 64-bitowe, pozostaje orędownikiem Linuksa. Obecnie jest prezesem Linux International®.