„Mamy, nie pozwólcie, aby wasze dzieci zostały kowbojami”
– tytuł piosenki country w wersji Waylona Jenningsa i Willie Nelson
„To dziewczyna, Panie, w fordzie z płaską platformą ładunkową...”
– z utworu „Take It Easy” zespołu Eagles
Myślałem ostatnio o tych dwóch piosenkach, z których pierwsza pojawia się czasem w wersji z „koderami” zamiast „kowbojami”, a druga wydaje się wyrażać zdziwienie, że kobieta jeździ pick-upem po ulicach Winslow w Arizonie.
Zawsze uwielbiałem te dwie piosenki, ale dzisiaj wydają się trochę staroświeckie. Dzisiaj nie bylibyśmy zdziwieni, widząc na pastwisku zarówno kowbojki, jak i kowbojów, czy kobiety jeżdżące półciężarówkami. A jak to wygląda w przypadku programowania?
Kiedy zaczynałem pracę z komputerami, na rynku było wiele programistek. Może wynikało to z faktu, że wiele kobiet zajmowało się matematyką i naturalnie przechodziły do zorientowanego matematycznie świata obliczeń logicznych. Szacuję, że 40% programistów stanowiły wtedy kobiety.
W mojej pierwszej pracy mieliśmy wiele programistek i kobiet na stanowiskach średniej kadry zarządzającej. Może to dlatego, że Aetna Life i Casualty już wtedy były nowoczesnymi firmami i, jak na 1973 rok, mieliśmy całkiem różnorodne grupy pracowników.
Kiedy między 1977 a 1980 uczyłem na Stanowym Uniwersytecie Technicznym w Hartford, około 40% studentów stanowiły kobiety, wliczając w to Florence Grebe, która rozpoczęła studia, mając ponad 50 lat.
Pani Grebe zapisywała się na zajęcia za każdym razem, kiedy jej mąż żołnierz był przenoszony. Kiedy ją spotkałem, miała trzy pudła po butach pełne indeksów studenckich. Zdałem sobie sprawę z tego, że brakowało jej dwóch kursów do tytułu inżyniera z matematyki, podobnie jak z fizyki i biznesu. Po mojej rekomendacji ukończyła dwa kursy na Uniwersytecie Connecticut, dostała tytuł inżyniera z matematyki, by następnie rozpocząć studia magisterskie z informatyki w Hartford Graduate Center. Ukończyła je w niewiele ponad rok.
Kiedy w 1980 roku przeniosłem się do Bell Laboratories w North Andover w Massachusetts, również spotykałem programistki, badaczki, operatorki i dyrektorki. Do Bell przyjmowała mnie bardzo mądra kobieta, Beatrice Fink. Bardzo ją szanowałem.
W 1983 roku zatrudniłem się w Digital Equipment Corporation, a procent kobiet zajmujących się technologiami zaczął spadać. Doszedł do tego podział na mężczyzn „deweloperów” i kobiety „od dokumentacji”. Na tej samej zasadzie było wiele kobiet zarządzających produktami, ale niewiele było wyżej w hierarchii zarządzania.
Aż do niedawna nie byłem w stanie zrozumieć tej zmiany. Uważa się, że kiedy produkowano domowe pecety i konsole, otrzymywali je głównie chłopcy, a dziewczyny dostawały lalki i „dziewczęce rzeczy”. Oczywiście nie zawsze była to prawda, ale wiele razy widziałem taką właśnie sytuację.
Miałem w życiu szczęście spotkać kontradmirał Grace Murray Hopper, znaną powszechnie jako pierwszą osobę zajmującą się współczesnym programowaniem. Była genialna i była prawdziwą przywódczynią. Do dzisiaj mam zachowany długi na stopę kabel, który na jej wykładach reprezentował nanosekundę.
Kilka lat temu zacząłem chodzić na konferencje technologiczne „Campus Party”. Zaczęły się one w Hiszpanii, a później dotarły do Ameryki Łacińskiej i reszty Europy. Na początku pojawiali się tam głównie mężczyźni i bardzo mało kobiet. Z czasem kobiet było coraz więcej i więcej. Dzisiaj liczba mężczyzn i kobiet wyrównała się, i miejmy nadzieję, że ci młodzi ludzie wypłyną zaraz na rynek pracy w IT.
Nie chciałbym, aby to źle zabrzmiało, ale niektórzy z moich najlepszych kierowników to kobiety. Najczęściej jedynie wskazywały mi kierunek i nie starały się kontrolować każdej mojej czynności. Przyjmowały moje zdanie i ufały, że wiem, co mówię. Bardzo się cieszę, że coraz więcej kobiet wraca do IT.
Byłem ostatnio na konferencji w Buenos Aires w Argentynie. Nazywała się Nerdear.la i było tam kilka grup zorientowanych na kobiety i różnorodność, wliczając w to LinuxChix, która próbuje przyciągnąć kobiety do technologii oraz Women Who Code, która zachęca kobiety do programowania.
Około 1995 roku moja przyjaciółka założyła LinuxChix i stworzyła stronę linuxchix.org. Zauważyła, że ktoś zarejestrował domenę najwyższego poziomu (TLD) linuxchix.com i założył tam stronę porno, co (oczywiście) mocno ją zaniepokoiło.
Na szczęście Linux International wygrał właśnie proces, w którym znak towarowy Linux przypisany został Linusowi. Po jednym krótkim telefonie do Linusa i jednym liście od naszego prawnika wspomniana strona porno zniknęła na zawsze.
Ciąg dalszy historii już znacie.
Jon „maddog” Hall jest autorem, wykładowcą, informatykiem i jednym z pionierów Wolnego Oprogramowania. Od 1994 roku, kiedy po raz pierwszy spotkał Linusa Torvaldsa i ułatwił przeniesienie jądra na systemy 64-bitowe, pozostaje orędownikiem Linuksa. Obecnie jest prezesem Linux International®.