28.03.2022
Zatrudnianie najlepszych kandydatów do pracy w branży IT i zwiększająca się różnorodność oraz dostępne w branży możliwości idą ze sobą ręka w rękę.
Zatrudnianie najlepszych kandydatów do pracy w branży IT i zwiększająca się różnorodność oraz dostępne w branży możliwości idą ze sobą ręka w rękę.
W ciągu ostatnich kilku tygodni pojawiło się kilka ciekawych tematów, z których większość dotyczyła „branży IT”.
Pierwszy z nich jest dosyć prosty. Oddaje go rozmowa, którą rozpoczął mój przyjaciel, kiedy dwie osoby przyszły do niego tydzień temu i stwierdziły, że „mają już dosyć życia w biedzie i chcą się uczyć IT”.
Zauważyli, że na swoich stanowiskach posiadają minimalną pensję, a widzą, że programiści, administratorzy systemu i inni „informatycy” wiodą wygodne życie, robiąc coś, czym mogą się zajmować do końca życia (przy zachowaniu zdolności umysłowych). Oni też chcieliby takiej pracy, takiego życia.
Oczywiście wielu czytających to zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszyscy posiadają umiejętności do pracy z technologiami, ale wiele osób nabywa takie umiejętności po szkoleniach i praktykach, tak samo jak w innych zawodach. Raczej bardziej prawdopodobne jest, że dana osoba będzie w stanie studiować informatykę, dzięki czemu osiągnie sensowny poziom życia, niż że dojdzie do tego, pracując w innym „atrakcyjnym” zawodzie.
Drugą sprawą, w pewien sposób powiązaną, jest różnorodność. Organizacja, w której aktualnie pracuję, przechodzi reorganizację i ciężko pracujemy nad zapewnieniem różnorodności. Dla mnie w różnorodności chodzi o wolność ekonomiczną. Organizacja lub społeczność, pomijając bardziej nietypowe, rzeczywiste czynniki, powinna odzwierciedlać różnorodność populacji. Z mojego doświadczenia wynika, że przy takim samym dostępie do edukacji i możliwości powinno być tyle samo kobiet i mężczyzn na stanowiskach zajmujących się programowaniem i administracją systemem. Jeśli ta proporcja nie jest zachowana, wtedy, z tego, co widzę, występuje jakiś rodzaj zewnętrznego wpływu, który tworzy tę nierówność i powinien być wyeliminowany.
Kiedy wiele lat temu byłem w Malezji, 70% ludzi zajmujących się programowaniem to były kobiety. Zapytałem, jak to się dzieje, i powiedziano mi, że w wieku 15 lat mężczyźni w tym kraju mogą dostać fizyczną pracę, do której kobiety zwykle się nie kwalifikują. Dlatego kobiety idą na uniwersytety studiować informatykę i zarządzanie, a potem posiadają odpowiednie umiejętności do takiej pracy. Rząd w Malezji uruchomił program, który ma wyrównać tę proporcję do 50/50, aby odzwierciedlała populację.
Kiedy zaczynałem programować w 1969 roku, ponad 40% programujących oraz średniej kadry zarządzającej programistami to były kobiety. Z czasem liczba kobiet malała. Trudno było odkryć, dlaczego tak się dzieje. Pojawiały się różne teorie, ale fakt jest taki, że z czasem było coraz mniej kobiet na stanowiskach programistów i administratorów systemu, a w przypadku kadry zarządzającej pojawił szklany sufit, tak jak i w innych branżach na rynku.
To samo można powiedzieć o czarnoskórych. W przypadku informatyki było ich mniej niż wskazywał procentowy rozkład populacji USA.
Kiedy w latach 1977–1980 uczyłem na HSTC (Hartford State Technical College), byłem dumny z programów, które aktywnie przyciągały kobiety do społeczności IT. Jednym z tych programów był WIT (Women In Technology), skierowany do kobiet, które posiadały odpowiednie wykształcenie, ale zdecydowały się porzucić karierę i założyć rodzinę. Kiedy już ich dzieci były wystarczająco duże, aby zostać same w domu, kobiety mogłyby wracać do świata IT po „odświeżeniu” swoich umiejętności. Po dziewięciu miesiącach na HSTC z programem WIT kobiety te mogły wrócić do branży i kontynuować karierę. Program ten miał 98% skuteczności i często był w pełni fundowany przez granty, więc koszt czesnego był zerowy.
Wiele osób czytających moje artykuły lub blogi wie, że jestem gejem. Mam szczęście być w branży, która w większości szanuje osoby LGBTQ+ za to, co robią, a nie tylko za to, kim są. Jednak w społeczności LGBTQ+ ciągle są tacy, którzy nie są mile widziani w każdej firmie, na przykład osoby transpłciowe. Z jakiegoś powodu, nie wiem, dlaczego, skierowany jest do nich ten „specjalny” typ nienawiści, niemal jakby ludzie myśleli, że jeśli osoby transpłciowe nie próbują tranzycji, to są w jakiś sposób „mniej” transpłciowe. Mam dla was wiadomość... są dalej tak samo transpłciowi, nawet jeśli o tym nie wiecie.
Jestem szczególnie dumny z tego, że niektórzy z moich najlepszych przyjaciół pomagają osobom transpłciowym w znalezieniu pracy w branży IT, zwiększeniu zarobków i byciu częścią społeczeństwa.
I tak to idzie. Nie chcę, aby w branży IT byli wyłącznie najbogatsi, najbardziej biali i macho. Chciałbym po prostu najlepszych. Mam nadzieję, że Czytelnicy „Linux Magazine” również.
Jon „maddog” Hall jest autorem, wykładowcą, informatykiem i jednym z pionierów Wolnego Oprogramowania. Od 1994 roku, kiedy po raz pierwszy spotkał Linusa Torvaldsa i ułatwił przeniesienie jądra na systemy 64-bitowe, pozostaje orędownikiem Linuksa. Obecnie jest prezesem Linux International®.