Przegląd dystrybucji: Fedora

Opublikowane:

31.10.2023

Matthew Miller, prowadzący Projekt Fedora, omawia związki Fedory z Red Hatem i jej rolę w społeczności Linuksa.

Matthew Miller, prowadzący Projekt Fedora, omawia związki Fedory z Red Hatem i jej rolę w społeczności Linuksa.

Autor: Bruce Byfield

Projekt Fedora [1] uruchomiony został w 2003 roku jako społecznościowa część świeżo wówczas powołanego Red Hat Enterprise Linuksa (RHEL). Chociaż czasami uważana była za wersję beta RHEL-a, to jednak Fedora, wraz z różnymi jej wersjami, szybko stała się popularnym wyborem w społeczności. Dwadzieścia lat później ciągle jest jednym z głównych źródeł dla wielu podstawowych, komercyjnych dystrybucji, wliczając w to RHEL-a, CentOS-a, Stream-a, Rocky Linuksa i AlmaLinuksa oraz kilkanaście swoich pochodnych.

Matthew Miller pełni rolę szefa projektu od 2014 roku. Przygotowując się do corocznej konferencji Projektu Fedora o nazwie Flock, która odbyła się w Cork w Irlandii w sierpniu 2023 roku, Miller uprzejmie zgodził się porozmawiać na temat aktualnego stanu Fedory.

Linux Magazine (LM): Opowiedz nam o swoim zaangażowaniu w wolne oprogramowanie.

Matthew Miller (MM): Wydaje mi się, że pierwszy raz zetknąłem się z tą ideą w szkole średniej – całkiem dobrze znałem BASIC-a i chciałem się uczyć dalej, ale kompilatory C były drogie. Przyjaciel rodziny dał mi kopię DJGPP, portu GCC na DOS-a. Jednak tak naprawdę nie angażowałem się aż do czasów rozpowszechnienia się Internetu w latach 90. Dorastałem w Indianie i jeden z moich przyjaciół odkrył, że po ukończeniu studiów nie ma już dostępu do poczty elektronicznej, Usenetu i tych nowy rzeczy, zwanych www. Poprosił mnie o pomoc i razem założyliśmy firmę lokalne dostarczającą Internet. Zaczęliśmy od Windowsa NT, ale wkrótce dopadły nas jego ograniczenia. Przeczytałem o Linuksie i postanowiłem spróbować z tym systemem. Zamówiłem więc zestaw z pięcioma płytami różnych dystrybucji z któregoś z magazynów i w ciągu nocy skonwertowaliśmy jeden z naszych serwerów. Szybko zakochałem się w tym rozwiązaniu – było zdecydowanie lepsze! Skonwertowaliśmy więc też wszystko inne.

Na pierwszej płycie w zestawie był Debian, ale ze względu na jakieś błędy czy niekompatybilności nie uruchamiał się. Kolejny był Slackware, więc przez jakiś czas działaliśmy na nim, ale nie było możliwości aktualizacji już zainstalowanego systemu (nawet aktualizacji bezpieczeństwa), więc po jakimś czasie przenieśliśmy się na Red Hat Linuksa. Doprowadziło to do tego, że zaangażowałem się w program beta testów systemu (w tamtym czasie była to ograniczona grupa tylko dla zaproszonych), a stamtąd przeszedłem do Fedory.

LM: Jak wygląda interakcja pomiędzy Fedorą i Red Hatem?

MM: Red Hat to główny sponsor Projektu Fedora i oczywiście buduje RHEL-a na bazie Fedory Linuksa (teraz poprzez CentOS-a). Red Hat płaci mi pensję i jestem im wdzięczny, gdyż mogę dzięki temu pracować w pełnym wymiarze przy Fedorze, całkowicie wolnym i otwartym oprogramowaniem, posiadającym wspaniałą społeczność. Jest jeszcze kilka osób zatrudnionych do pracy głównie przy Fedorze, ale większość pracowników Red Hata, których widzicie w projekcie, posiada stanowiska powiązane z produktami. Mogą udzielać się w Fedorze w ramach rozwoju czegoś na potrzeby Red Hata lub, jak każdy inny, ze względu na własne zainteresowania.

Red Hat nie określa, co Fedora ma robić – w ciągu dziewięciu lat mojej pracy jako kierujący Projektem Fedora nigdy nie spotkałem się z poleceniem „Fedora ma zrobić to i to!”. Czasami trafiały się uprzejme prośby z działu marketingu, zwłaszcza na początku projektu, kiedy niektórzy ludzie martwili się, że klienci mogą nie zrozumieć różnicy pomiędzy tym, jak Red Hat wspiera Fedorę i rzeczywistym portfolio produktów Red Hata. Dzisiaj jednak nie wydaje mi się, żeby to był problem.

Jeśli ktoś z Red Hata chce czegoś od Fedory, przechodzi przez ten sam proces co każdy inny.

LM: W jaki sposób zakup Red Hata przez IBM-a oraz zakończenie CentOS-a wpłynęły na Fedorę?

MM: Red Hat był spółką notowaną na giełdzie jeszcze przez IBM-em i w praktyce nie widzę różnicy pomiędzy IBM-em a akcjonariuszami czy zarządem – Red Hat dalej działa jako zupełnie oddzielna firma z własną tożsamością i procesem decyzyjnym. Czasami żartuję, że łatwo by było winić IBM-a za wszystko, czego nie lubię, ale tak nie jest. W sumie to chciałbym, aby więcej pracowników IBM-a pojawiło się w Projekcie Fedora i aby firma ta w większym stopniu się zaangażowała.

Nie wydaje mi się jednak, że „koniec CentOS-a” to dobre sformułowanie. Kiedy niemal dekadę temu Red Hat wprowadził CentOS-a, potrzebne było dużo pracy przy przejściu od projektu z małym zespołem i ściśle powiązanymi procesami do bardziej otwartego. Na przykład, wcześniej (zupełnie jak przy starym programie beta Red Hata Linuksa) wersje rozwojowe CentOS-a, dopóki nie stawały się gotowe do wydania, dostępne były tylko kilku osobom. Red Hat chciał rozszerzyć zaangażowaną społeczność, ale nigdy nie odkrył, jak to zrobić lub też nie miał do tego szczęścia. Istnieje oczywiście duża społeczność użytkowników, ale nie jest to społeczność rozwijająca produkt. Nie było jasnej drogi przejścia z CentOS-a na RHEL-a, a próba dodania do tego jeszcze Fedory sprawiła, że powstał bałagan.

Podsumowując, nie działało to dobrze. CentOS Stream to dużo lepszy pomysł i teraz mamy do czynienia z jasnym przepływem z Fedory Linuksa do CentOS-a Stream i RHEL-a – od społeczności do produktu. Wiem, że ludzie cynicznie wypowiadają się o końcu tradycyjnego CentOS-a, ale ja to widzę tak, że jest to logiczna ewolucja do większej otwartości. Nie musimy już tworzyć abstrakcji rodem z M.C. Eschera, aby wyjaśnić relacje między projektami. Zamiast nakładania się na siebie, zamieszania i niemal losowego konkurowania, stawiamy na współpracę. W ten sposób RHEL jest bardziej transparentny i otwarty niż kiedykolwiek wcześniej.

Misją Projektu Fedora jest zbudowanie platformy użytecznej dla naszych użytkowników i będącej podstawą do dalszego budowania. Uważam, że doskonale się stało, że Amazon zdecydował się oprzeć swoją komercyjną dystrybucję bezpośrednio na Fedorze Linux, bo to tutaj dzieją się najbardziej ekscytujące rzeczy. Jednak jeśli chcesz czegoś spokojniejszego, ostrożnego, CentOS Stream może być ciekawym punktem wejścia.

LM: W ostatnich latach coraz więcej pojawia się niezmiennych systemów operacyjnych, które nie mogą być modyfikowane przez użytkowników lub aplikacje, są aktualizowane w jednym kroku, a aplikacje są izolowane, często przez kontenery. Aktualnie Fedora opracowuje trzy: Silverblue, Kinoite i Sericea. Jakie są zalety niezmiennych pulpitów i dlaczego Fedora się nimi zajmuje?

MM: Nasza praca nad niezmiennymi pulpitami wzięła się z CoreOS-a – wersji Fedory dla serwerów i rozwiązań chmurowych opartej na rozwiązaniach projektu Atomic od Red Hata i oryginalnej dystrybucji CoreOS. W tradycyjnej dystrybucji każdy system zawiera zbiór pakietów oprogramowania połączonych w tym systemie. Oznacza to, że nawet jeśli chcemy mieć identyczne systemy, mogą wystąpić niewielkie (albo nawet spore) różnice. W przypadku CoreOS-a korzystamy z rozwiązania składającego konfigurację pakietów centralnie i każdy system działa ze zweryfikowaną wersją tego zestawu, więc można sprawdzić, że rzeczywiście są to identyczne pakiety.

W tym modelu, zamiast dodawać więcej pakietów do obsługi przetwarzania, korzystasz z kontenerów swoich aplikacji. Wiele osób polubiło takie rozwiązanie i to tak bardzo, że chcieli je rozszerzyć na pulpit. Tak zrodziła się Fedora Silverblue. Ten sam podstawowy pomysł: centralna definicja głównego systemu operacyjnego i kontenery (lub Flatpaki) dla aplikacji.

Takie rozwiązanie w dużym stopniu ułatwia prace inżynieryjne oraz wsparcie – to chyba główne zalety. Są też inne pozytywy: aktualizacja systemu odbywa się w tle i jest wykonywana błyskawicznie przy restarcie. Jeśli pojawi się problem, można wycofać zmianę. W zasadzie, jeśli występują problemy i nie jesteśmy pewni, kiedy się zaczęły, możemy skorzystać z techniki zwanej „przepołowieniem”, aby szybko znaleźć aktualizację, która je spowodowała.

LM: Free Software Foundation (FSF) krytykuje Fedorę [2], pisząc:

„Fedora posiada jasną politykę określającą, co może być dołączone do dystrybucji i wydaje się, że jest ona ściśle przestrzegana. Polityka ta wymaga od większości oprogramowania i czcionek pozostawania na wolnej licencji, ale czyni wyjątek dla wybranych pozycji własnościowego oprogramowania sprzętowego. Niestety, zezwolenie na takie oprogramowanie sprzętowe w polityce sprawia, że Fedora nie spełnia kryteriów wolnej dystrybucji”.

Jaka jest wasza odpowiedź?

MM: W idealnym świcie całe oprogramowanie (oraz sprzęt) byłoby wolne i otwarte. Niestety daleko nam do tego. Komputery są dzisiaj bardzo złożone i składają się z wielu małych elementów, które same w sobie są niewielkimi komputerami do konkretnych zadań. Aby działać, wymagają one własnego oprogramowania – nie działa ono na głównym procesorze, ale jest ładowane do tych urządzeń. Jest to „oprogramowanie sprzętowe”. Większość dzisiejszych komputerów, nawet jeśli zbudujesz je własnoręcznie, wymaga kilku rozwiązań z oprogramowaniem sprzętowym, które zwykle rozpowszechniane jest przed producentów sprzętu w formie binarnych blobów – nie są one otwarte. Jeśli chcemy uruchomić standardowego laptopa ze sklepu, nie mamy wyjścia.

Istnieje kilka dystrybucji, które spełniają definicję wolnej dystrybucji FSF, ale działają one na niewielu urządzeniach. W Fedorze wymagamy, aby wszystko w samym systemie operacyjnym było wolne i otwarte, ale dopuszczamy pliki własnościowego oprogramowania sprzętowego (o ile legalnie można je re-dystrybuować). Jeśli byśmy tego nie robili, Fedora byłaby dostępna jedynie dla kilku hobbystów i nawet tacy ludzie prawdopodobnie musieliby zrezygnować z wielu funkcjonalności. Zdecydowaliśmy się na taki sposób działania, ponieważ wierzymy, że pozwala on wolnemu i otwartemu oprogramowaniu mieć wpływ na świat, co nie byłoby możliwe w przeciwnym wypadku.

(Na marginesie – wiele „pobłogosławionych” urządzeń, które nie wymagają binarnych blobów oprogramowania sprzętowego w rzeczywistości je posiada, załadowane wcześniej i niedostępne. Mogą też być umieszczone w osobnym układzie, implementując określone algorytmy. Paradoks polega na tym, że FSF, jak dobrze rozumiem, uważa, że taki sprzęt jest w większym stopniu wolny. Ja tak nie uważam. To tylko sztuczna granica utworzona dla wygody, a my po prostu umieszczamy ją w innym miejscu).

LM: Jak zarządzana jest Fedora?

MM: Na najwyższym poziomie znajduje się Rada Fedory. Należą do niej ludzie zatrudnieni (jak ja), wybierani przez społeczność, a także ludzie z różnych innych zespołów. Podejmujemy decyzje poprzez dyskusje i kompromisy, co oznacza, że każdy głos musi zostać wysłuchany – nie praktykujemy decyzji opartych na większościowym głosowaniu. Ponieważ Fedora jest tak duża, mamy też wiele różnych komitetów. Decyzje techniczne podejmuje wybierany w ogólnym głosowaniu komitet sterujący. Podobne zespoły odpowiadają za działania informacyjne, wsparcie użytkowników i marketing.

LM: Fedora ma opinię systemu, w którym znaleźć można nowe aplikacje. Czy taki jest wasz cel? Jak wpływa to na rozwój?

MM: Tak, to absolutnie jest nasz cel! Nasze główne wartości to „Przyjaciele, Wolność, Funkcje i Bycie pierwszym” i to przywiązanie do nowości to właśnie Bycie pierwszym. Chcemy mieć pewność, że nasze oprogramowanie jest funkcjonalne i użyteczne oraz dostępne dla szerokiej publiczności, więc staramy się unikać tak zwanych „nowinek technologicznych”, ale chcemy też wprowadzać wszystkie niesamowite pomysły i możliwości pracy z całym światem wolnego i otwartego oprogramowania w ramach realizacji wartości Funkcji dla naszych użytkowników, o ile narzędzia te są gotowe.

Odkryliśmy, że sześciomiesięczny cykl idealnie się tu sprawdza. Jeśli go wydłużymy, skok pomiędzy wydaniami byłby bardzo duży, a proces integracyjny bardziej angażujący (wiemy to na pewno, gdyż widzimy to w przypadku RHEL-a). Na podobnej zasadzie nie robimy długoterminowego utrzymania, ponieważ wymaga to dużo pracy i mogłoby nas wstrzymywać w innych dziedzinach.

Chcemy jednak, żeby zwykli ludzie byli w stanie używać naszego systemu, więc każde wydanie posiada cykl życia wynoszący 13 miesięcy. Oznacza to, że nie musisz wykonywać aktualizacji dwa razy do roku. Możesz zaczekać do wygodnego dla ciebie momentu, a nawet pominąć wydanie, jeśli chcesz.

LM: Czy Fedora posiada domyślnie jakieś unikalne aplikacje?

MM: Staramy się ich nie mieć! Niektóre dystrybucje Linuksa prezentują konkretny pomysł na pulpit lub spójny zestaw narzędzi i aplikacji. Często są to dystrybucje pochodne od Fedory lub Debiana. Taka jest nasza rola: nie musisz wymyślać i budować na nowo całego systemu operacyjnego, jeśli chcesz pokazać coś unikalnego lub ciekawego. Możesz skupić się na części, na której ci zależy, a całą resztę opracować z naszą społecznością.

LM: Wymień przynajmniej trzy powody, dla których użytkownik może wybrać Fedorę.

MM:

1. Nasz system operacyjny jest budowany przez powiększającą się społeczność użytkowników i współpracowników. Każdy może dołączyć i zdecydować się nas wesprzeć, aby go ulepszyć, aby poznać nowych ludzi lub dla przyjemności. Aby się zaangażować, nie trzeba być inżynierem oprogramowania – potrzebujemy twórców treści, projektantów, ludzi z umiejętnościami organizacyjnymi, komunikatywnych, artystów i wielu innych. Nawet poprzez używanie Fedory stajecie się ważną częścią tego wspólnego wysiłku.

2. Całe oprogramowanie w Fedorze Linux jest darmowe i otwarte – możecie z nim robić co chcecie i możecie dzielić się nim z przyjaciółmi. System potrafi też współpracować z wieloma narzędziami własnościowymi (oraz dostępnymi z innych źródeł, jak Flathub, z którego można na przykład bez problemu zainstalować Steama), ale wiecie, co otrzymujecie, i cała reszta to wasz wybór.

3. Fedora Linux jest też niezwykle elastyczna! Posiadamy wiele różnych wydań do różnych zastosowań, wspieramy różne rodzaje sprzętu i posiadamy olbrzymie repozytorium oprogramowania, które dobrze ze sobą współpracuje.

LM: Co możesz powiedzieć o przyszłości Fedory?

MM: W ciągu ostatnich kilku lat zarejestrowaliśmy olbrzymi wzrost oraz dużo zainteresowania od nowych ludzi, którzy chcieliby się zaangażować. W ciągu kolejnych pięciu lat chcielibyśmy podwoić liczbę współpracowników. Jak każdy technologiczny dziennikarz wie, przyszłość zawsze zaskakuje – nie wiemy, co będzie popularne w 2030 roku, ale wiemy, że nasza społeczność będzie na to gotowa.

Autor

Bruce Byfield jest dziennikarzem IT, autorem artykułów i redaktorem specjalizującym się w tematyce FOSS. Oprócz pisania, prowadzi kursy komputerowe, zarówno na żywo, jak i poprzez platformy e-learningowe. W wolnych chwilach pisze o sztuce Wybrzeża Północno-Zachodniego (http://brucebyfield.wordpress.com). Jest też współzałożycielem Prentice Pieces, bloga na temat pisania i fantasy, który znaleźć można pod adresem https://prenticepieces.com/.

Info

[1] Projekt Fedora: https://www.fedoraproject.org/

[2] FSF o Fedorze: https://www.gnu.org/distros/common-distros.en.html

Aktualnie przeglądasz

Listopad 2023 - Nr 237
LM237_Nov-2023

Top 5 czytanych

Znajdź nas na Facebook'u

Opinie naszych czytelników

Nagrody i wyróżnienia