Jak z obrazka! Zdecentralizowana platforma do dzielenia się zdjęciami

Opublikowane:

28.04.2023

Pixelfed to interesująca alternatywa dla scentralizowanych, rządzonych przez algorytmy, komercyjnych usług dzielenia się zdjęciami.

Pixelfed to interesująca alternatywa dla scentralizowanych, rządzonych przez algorytmy, komercyjnych usług dzielenia się zdjęciami.

Oglądanie ludzi, którzy ciągle popełniają te same błędy, czasami aż boli. Kiedy jasna gwiazda Flickr zaczęła przygasać, każdy, kto był w jakimś stopniu zainteresowany fotografią, przeniósł się na Instagrama. Po jakimś czasie, kiedy Instagram, szybciej niż zając zrzuca zimowe futerko, zaczął tracić swój blask, byliśmy świadkami migracji do VERO, Glass i innych usług dzielenia się zdjęciami, obiecujących, że będą inne, kiedy w sumie były takie same. Funkcje oferowane przez aktualny zestaw konkurencji Instagrama mogą być różne, ale ogólna zasada jest ta sama: są to usługi uruchamiane przez komercyjne podmioty określające reguły i na łasce których pozostajemy. Nie ma co się więc dziwić, jeśli kręcimy głową, mrucząc do siebie: „Czy oni się kiedykolwiek nauczą?”.

Na szczęście entuzjaści fotografii oraz profesjonaliści, którzy nie chcą ciągle powtarzać tych samych błędów, mogą wybrać alternatywę: Pixelfed [1]. Jeśli nie słyszeliście wcześniej tej nazwy, to nie jesteście jedyni. Chociaż Pixelfed obecny jest na rynku od jakiegoś czasu, to jego dotychczasowa droga przypomina drogę Mastodona. Problemy Twittera sprawiły, że ludzie zaczęli szukać alternatyw i Mastodon okazał się doskonałą przystanią dla uchodźców z tej usługi. Chociaż żadne z podstawowych narzędzi do dzielenia się zdjęciami nie doświadczyło podobnej zapaści, to ziarno niepewności zostało zasiane: może dzielenie się zdjęciami i budowanie społeczności za pomocą scentralizowanej, komercyjnej usługi wcale nie jest takie dobre? I tu właśnie pojawia się Pixelfed (Rysunek 1).

Sfederowana usługa

Jeśli myślicie, że Pixefed jest jak Mastodon dla zdjęć, to niewiele się mylicie. Pixelfed zbudowany jest na tych samych podstawach: jego kod źródłowy jest otwarty i jest sfederowaną usługą opartą na protokole ActivityPub. Część „federacyjna” często wywołuje dezorientację tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi. Najbardziej ironiczne jest to, że większość z nas korzysta na co dzień z dobrze znanych, dojrzałych sfederowanych usług, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Chociaż wydawać się może, że nazwanie poczty elektronicznej usługą sfederowaną jest nadużyciem, to jednak zasada jest taka sama: bez względu na wybranego dostawcę możemy wymieniać się wiadomościami z każdym innym dzięki wspólnym protokołom, takim jak IMAP i SMTP. Tak też działają usługi sfederowane. W przypadku instancji Pixefeda tworzymy konto (przypomina ono adres poczty elektronicznej, na przykład @[email protected]) i możemy obserwować każdego, z dowolnej instancji Pixelfeda, a inni mogą obserwować też nas.

Sfederowane usługi mają jeszcze inną cechę znaną z poczty elektronicznej. E-mail jest unikalny, ale unikalność konkretnych nazw użytkowników jest ograniczona do dostawcy usługi. To samo dotyczy sfederowanych usług. Możemy być Bobbym Bushtailem z nazwą użytkownika thelongtail na instancji pixel.social, ale nie da się powstrzymać nikogo przez założeniem konta @[email protected], czyli z nazwą użytkownika Bobby’ego Bushtaila. Jeśli chcemy skontaktować się ze znanym nam Bobbym, musimy wiedzieć, na której instancji ma konto. W przypadku influencerów z dużymi społecznościami może to być problematyczne. Jednak warto pamiętać, że chociaż Pixefed często jest uważany za alternatywę dla Instagrama, nie zastępuje go całkowicie: nie nadaje się do tworzenia wokół osoby społeczności i czerpania z tego zysków. Czy jest to zaletą, czy też wadą, każdy musi sam zdecydować.

Zalety

Zarządzanie przez algorytmy wyświetlaniem wpisów na linii czasu w głównych platformach społecznościowych to coś, o co nikt nie pytał i niewiele osób chwali. Jeśli wolimy oglądać wpisy tak, jak natura chciała, to zdecydowanie docenimy fakt, że Pixelfed korzysta z chronologicznej linii czasu do wyświetlania naszych zdjęć i wpisów od ludzi, których obserwujemy. Nikt nie może kupić sobie miejsca na naszej linii czasu, brak jest reklam i nikt nas nie śledzi. Możemy reagować na wpisy tak, jak chcemy, komentując je i przekazując dalej. Możemy też dodawać je do zakładek. Jednak żadna liczba polubień i przekazywania dalej wpisów nie wywinduje ich wyżej w jakimś tajemniczym algorytmie, ponieważ nie ma żadnego algorytmu. Chociaż więc polubienia i współdzielenie się naszymi wpisami może podbudować trochę ego, będzie to jedyny ich efekt. Co lepsze, jeśli nie dbamy o takie rzeczy, administrator instancji Pixelfeda może je wyłączyć. Niestety, nie możemy tego zrobić jako zwykły użytkownik, ale przynajmniej możemy poszukać instancji, gdzie jest to domyślnie włączone.

Inną rzeczą, która odróżnia Pixelfeda od Instagrama, jest jego otwartość. Pixelfed nie wabi nas do siebie zza ogrodzenia i nie zmusza do utworzenia konta, aby móc przeglądać zdjęcia. Nie utrudnia też życia aplikacjom i usługom firm trzecich – nie doświadczymy tu ograniczeń dla API. Dodatkowo, oczywiście, przenoszenie się na inne instancje i usuwanie danych z usługi jest bardzo łatwe.

fig13

Rysunek 1: Pixelfed wygląda jak standardowa platforma do dzielenia się zdjęciami.

Uruchamianie własnej instancji

Jedną z bardziej interesujących cech Pixelfeda jest możliwość uruchomienia własnej instancji. Jednak nawet jeśli posiadamy umiejętności techniczne do skonfigurowania i utrzymania serwera Pixelfeda, pojawia się pytanie, czy warto to robić. Uczciwa chęć zaoferowania innym miejsca do dzielenia się zdjęciami szybko może zderzyć się z rzeczywistością. Po pierwsze, uruchomienie takiej platformy jest kosztowne, gdyż potrzebujemy dobrego łącza i mnóstwa pamięci masowej (jak to zwykle bywa w przypadku dzielenia się zdjęciami). Dodatkowo bierzemy na siebie odpowiedzialność za działanie serwera, kopie zapasowe i utrzymanie. Jak zawsze, najtrudniejsze jest moderowanie ludzkich zachowań. Jeszcze zanim utworzymy regulamin, do którego użytkownicy muszą się stosować, możemy mieć poważne dylematy, próbując odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Czy pozwolimy na udostępnianie treści wrażliwych? Jeśli nie, to jak zdefiniować takie treści? Jak chcemy rozwiązywać konflikty? Możemy ulec pokusie i postanowić, że odpowiedzi na te pytania znajdziemy później, ale nie jest to przepis na sukces. W skrócie, uruchomienie własnej instancji Pixelfeda ma sens, tylko jeśli mamy zasoby i wolny czas, a także chcemy zaangażować się w rozwój naszej społeczności.

Wady

Jest kilka rzeczy, które musimy rozważyć, zanim zdecydujemy, że Pixelfed będzie domem dla naszych zdjęć. Większość jego instancji jest utrzymywanych przez wolontariuszy, a nie komercyjne podmioty z dużymi zasobami pieniędzy (patrz ramka „Uruchamianie własnej instancji”). Z tego powodu wysiłki wolontariuszy i datki to często jedyne rzeczy, dzięki którym instancje działają i dlatego ich byt bywa niepewny. W najgorszym scenariuszu mogą zniknąć bez ostrzeżenia, bez szansy na migrację na inny serwer lub eksport naszych danych.

Dodatkowo, większość instancji Pixelfeda posiada raczej mocno ograniczoną przestrzeń dyskową. Zapomnijcie o nieograniczonych dyskach lub darmowych planach oferujących 1 TB przestrzeni. W wielu przypadkach będziecie mieli szczęście, jeśli uzyskacie więcej niż 10 GB. Co gorsza, może nawet nie być opcji zwiększenia przestrzeni za dodatkową opłatą.

Krótki wstęp na temat Pixelfeda

Zacząć korzystać z Pixelfeda jest bardzo łatwo. Odnajdujemy instancję, którą lubimy, tworzymy konto i możemy zaczynać. Dzielenie się zdjęciami też nie jest trudne. Klikamy na Utwórz nowy Post i dostajemy trzy opcje do wyboru. Za pomocą zwykłego wpisu opublikujemy jedno lub więcej zdjęć, story daje możliwość utworzenia wpisów, które znikną w ciągu 24 godzin, a collection pozwala przydzielić już opublikowane zdjęcia do grupy.

Tworząc zwykły wpis, możemy dodać do 10 zdjęć lub filmów. Po wybraniu plików, Pixelfed natychmiast poprosi nas o dodanie podpisów, ewentualnego oznaczenia o treściach wrażliwych, informacji o licencji, opisu i tak dalej. Pixelfed pozwala też przyciąć i zmienić rozmiar dodawanych plików, a także dodać filtry. Po kliknięciu na strzałce w lewo w lewym górnym rogu okna przejdziemy do edycji. Program ma kilka całkiem dobrych filtrów, które upiększą nudne zdjęcie bez większego wysiłku (Rysunek 2).

fig2

Rysunek 2: Pixelfed dysponuje niezłym wyborem filtrów.

fig3

Rysunek 3: Możemy grupować zdjęcia w kolekcje.

fig4

Rysunek 4: Pixelfed pozwala zbudować portfolio.

Grupowanie opublikowanych zdjęć w kolekcje może być przydatne w czasie prezentacji (Rysunek 3). Utworzenie kolekcji nie jest trudne, ale trzeba zwrócić uwagę na kilka kwestii. Kiedy wybierzemy pozycję New Collection, zostaniemy przeniesieni do interfejsu Create Collection. Większość opcji tutaj dostępnych nie wymaga wyjaśnień, ale sekcja Add Posts może wprowadzać w błąd. Możemy tu dodać tylko jeden wpis i na tym koniec (kiedy to czytacie, błąd może już być naprawiony). Po wybraniu wszystkich dostępnych opcji i publikacji kolekcji możemy dodać tak wiele zdjęć, jak chcemy.

Opcja My Portfolio to najnowszy dodatek do Pixelfeda. Jak sugeruje nazwa, możemy z niej skorzystać do utworzenia portfolio z naszymi zdjęciami udostępnionymi za pomocą Pixelfeda (Rysunek 4). Funkcja ta ma inny projekt strony oraz dedykowany adres URL (https://portfolio.pixelfed.social/nazwaużytkownika), co oddziela portfolio od reszty naszego konta. Ta opcja umożliwia wykorzystanie serwisu do dzielenia się nie tylko codziennymi zdjęciami, ale też naszymi najlepszymi dziełami.

Jeśli chcemy zobaczyć zdjęcia publikowane przez innych użytkowników Pixelfeda albo szukamy kogoś do obserwowania, to mamy kilka opcji. Lokalny kanał pokaże nam ostatnie wpisy od użytkowników danej instancji, a Globalny kanał wyświetli zdjęcia z innych opartych na Activity-Pub usługach, takich jak Mastodon. Jeśli już o tym mowa, to nie musimy śledzić jedynie użytkowników Pixelfeda, dostępni są wszyscy korzystający z usług opartych na ActivityPub. Oznacza to, że jeśli chcemy obserwować kogoś na mastodon.social, możemy to zrobić poprzez konto Pixelfed. Wystarczy pisać nazwę użytkownika w pole wyszukiwania (na przykład @uż[email protected]). To samo dotyczy naszego konta Pixelfed: użytkownicy mogą nas obserwować z dowolnej usługi opartej na ActivityPub.

fig51

Rysunek 5: W Daily Trending znajdziemy fotografów do obserwowania i zdjęcia, którymi możemy się inspirować.

Opcja Odkrywaj ma kilka ciekawych funkcji. Sekcja Daily Trending wyświetla najpopularniejsze zdjęcia (Rysunek 5), dzięki czemu możemy odnaleźć i obserwować fotografów, których polubimy. W My Memories zobaczymy zdjęcia z tego dnia, ale w poprzednich latach, dzięki czemu możemy trochę powspominać. Z kolei nasze najpopularniejsze wpisy wraz z przydatnymi statystykami sprawdzimy w sekcji Account Insights, a w Find Friends umieszczono konta, które odpowiadają naszym zainteresowaniom.

Podsumowanie

Chociaż Pixelfed istnieje już od jakiegoś czasu, ciągle sprawia wrażenie niedokończonego produktu. Aktualna wersja zmieniła na lepsze sporo rzeczy i regularnie pojawiają się też nowe funkcje. Jednak fakt, że większość instancji oferuje jedynie ograniczone miejsce i utrzymywane są przez wolontariuszy daje do myślenia. Nie wiadomo też, w jakim stopniu udana będzie moderacja na poszczególnych instancjach, kiedy stawać się będą coraz bardziej popularne. Jednak na wybraniu Pixelfeda nikt nie straci. Nawet jeśli nie interesuje nas udostępnianie przez niego zdjęć, możemy stworzyć portfolio, aby pokazać nasze najlepsze prace. W skrócie, zacznijmy od niewielkich rzeczy i sprawdźmy, jak to działa.

Autor

Dmitri Popov od lat pisze wyłącznie o Linuksie i otwartych źródłach. Jego artykuły pojawiały się w magazynach i na stronach w Danii, Wielkiej Brytanii, USA i Niemczech. Więcej informacji znajdziecie na jego stronie cameracode.coffee.

Info

[1] Pixelfed: https://pixelfed.org/

Autor: Dmitri Popov

Aktualnie przeglądasz

Maj 2023 - Nr 231
LM231_May-2023

Top 5 czytanych

Znajdź nas na Facebook'u

Opinie naszych czytelników

Nagrody i wyróżnienia