Jedną z najprzyjemniejszych rzeczy w mojej pracy z Wolnym i Otwartym Oprogramowaniem oraz Sprzętem (FOSSH) są sytuacje, kiedy ludzie mówią mi, jak FOSSH zmieniło ich życie, że to był katalizator tych zmian.
Zwykle zaczynają od: „Posłuchałem twoich rad X lat temu i teraz jestem dyrektorem ds. technologii w mojej firmie” lub „Posłuchałem twoich rad Y lat temu i teraz jestem prezesem firmy, która zatrudnia Z ludzi”. Ich sukcesy były związane z FOSSH.
Zwykle, gdy dany człowiek zaczyna swoją karierę, nie ma wystarczających pieniędzy, aby założyć firmę. Ostatnie, czego potrzebuje, to wydawanie zasobów na licencje niezwykle drogiego oprogramowania (oraz prawników potrzebnych do weryfikacji licencji i kontraktów), które pozwoliłoby zbudować pierwsze prototypy produktów. FOSSH umożliwia budowanie takich prototypów (a może i rzeczywistych, skończonych produktów) bez potrzeby wcześniejszego wydawania pieniędzy na licencje oprogramowania.
Przypomniano mi o tym na konferencji w Kenii, gdzie prelegent opowiadał, że on i jego dwaj koledzy mieli na początku jedynie 30 dolarów na uruchomienie firmy doradczej. Korzystając z wolnego oprogramowania, mogli dostarczać klientom rozwiązania bez potrzeby kupowania licencji. Jednak zdali sobie sprawę z tego, że jako nowa firma nie mieli portfolio, które przekonałoby potencjalnych klientów do zatrudnienia ich. Wykonali więc trzy projekty za darmo, tylko po to, aby mieć przykłady swojej pracy. Po tych trzech udanych projektach posiadali już referencje, dzięki którym zdobyli płatne kontrakty. Teraz zarządzają międzynarodową firmą z wieloma sukcesami.
Inny prelegent na tej konferencji omawiał koszt licencji oprogramowania komercyjnego i FOSSH. Chociaż wiedziałem, że koszt licencji może być dość wysoki, liczby, o jakim mówił, zapierały dech w piersiach. Często były to miliony dolarów. Nawet kiedy uwzględniał koszty wsparcia i szkoleń dla produktów FOSSH, środki zaoszczędzone na niekupowaniu komercyjnego oprogramowania były niewiarygodne. Dodatkowo większość zasobów wydanych na licencjonowanie wypływało z ich kraju, nie wspierając lokalnej gospodarki.
Inny człowiek opowiadał mi, jak pięć lat temu próbował założyć własną firmę zajmującą się księgowością, ale nie mógł sobie pozwolić na komercyjne oprogramowanie. Dwie godziny po tym, jak opowiedziałem mu o FOSSH, znalazł wolne oprogramowanie do księgowości, które pozwoliło mu uruchomić firmę. Był oczywiście bardzo szczęśliwy.
Niestety, zdarzają się też niezbyt dobre doświadczenia.
Ktoś mi kiedyś opowiadał, że posłuchał mnie i że z tego powodu utracił wszystkie pieniądze i ogłosił bankructwo. Wyjaśnił, że miał doskonały pomysł, pożyczył trochę pieniędzy, zatrudnił inżynierów, stworzył produkt, licencjonował go jako FOSS i nikt mu nie zapłacił – ludzie jedynie skorzystali z jego kodu.
Odpowiedziałem mu, że nie słuchał mnie uważnie. Zawsze zaczynam od tego, że ludzie muszą mieć plan biznesu określający, jak będą zarabiać na FOSS. On tego nie zrobił. Zatem kiedy „oddał” swój produkt, nie miał planu, jak uzyskać stałe dochody pokrywające jego koszty oraz dające dochód. To nie była moja wina.
W dyskusji o opłatach licencyjnych często mówię o tym, jak duży jest stopień piractwa w różnych krajach. W dwóch z nich, w których ostatnio rozmawiałem, Brazylii i Kenii, piractwo oprogramowania komputerowego jest odpowiednio na poziomie 84 i 76 procent. Wiele osób w tych krajach myśli, że piractwo to coś normalnego. Dzieje się tak do czasu, kiedy spytam, czy chcieliby, aby ich oprogramowanie było piracone. Wtedy milkną. Jeden młody człowiek podszedł do mnie po wykładzie i powiedział, że nigdy w ten sposób nie myślał o piractwie oprogramowania i że jest mu wstyd.
Pomimo poziomu piractwa w dalszym ciągu duże ilości pieniędzy przesyłane są poza te kraje w celu opłacenia licencji na oprogramowanie, szczególnie z instytucji edukacyjnych, rządowych i z dużego biznesu.
Kiedy piszę te słowa, słucham rozmowy o bezpieczeństwie cybernetycznym, w której jedna ze stron narzeka, że przestępcy cybernetyczni przechwytują zasoby finansowe i wysyłają je „poza kraj”. Według mnie to samo dzieje się w przypadku licencji na komercyjne, zamknięte oprogramowanie. Jest to legalne, ale lokalna gospodarka na tym traci.
Jon „maddog” Hall jest autorem, wykładowcą, informatykiem i jednym z pionierów Wolnego Oprogramowania. Od 1994 roku, kiedy po raz pierwszy spotkał Linusa Torvaldsa i ułatwił przeniesienie jądra na systemy 64-bitowe, pozostaje orędownikiem Linuksa. Obecnie jest prezesem Linux International®.